-Mam
tego serdecznie dość – zawołała wchodząc do salonu. Nie była
zła, jedynie zmęczona. Ibbie mając jedynie rozkładaną kanapę,
nie była w stanie dać jej nic innego niż miejsce na podłodze,
mimo że naprawdę się postarała wyciągając chyba wszystkie koce
i kołdry z szafy.
-Pobudka
lenie wstrętne! - trzasnęła drzwiami na co Gerard poruszył się
nieznacznie.
-Kto
ma swoją dłoń na moim brzuchu? - otworzył zaspany oczy zrzucając
z siebie czyjąś rękę i zamaszyście wyciągając nogi kopiąc
przy okazji kogoś obok– Fabs, rusz dupsko.
Leżący
obok niego pomocnik przeciągnął się, wsadzając przy okazji
łokieć w twarz Alvesa, co i tak nie spowodowało u tego drugiego
żadnej reakcji.
-Jesteście
okrutni, że muszę tak wykorzystywać moją sąsiadkę...
-Bardzo,
bardzo ładną sąsiadkę – dodał Pique przeciągając się już
na stojąco przy czym wydawał się jeszcze potężniejszy i wyższy
niż był.
-Pique,
błagam cię dziecko, oszczędź mi widoku i załóż spodnie –
rzuciła w niego dżinsami i krzątając się po salonie – A do
Ibbie macie się nie zbliżać, póki jeszcze wasza głupota
nie przeszła na nią.
David
podniósł się z łóżka i zerknął na zegarek.
-Dziś
sobota? - spytał, na co dziewczyna kiwnęła głową. Zerwał się
na równe nogi – Dziś miałem zająć się dziewczynkami.
-Boże ty widzisz i nie
grzmisz! - warknęła i pchnęła go by usiadł na kanapie –
Przecież nie możesz się tak pokazać Patrici, bo całkowicie
stracisz do nich prawo. Ja po nie pojadę, a ty doprowadź się do
porządku, jasne?
Brunet kiwnął głową
ziewając przeciągle.
-I obiecuję, że jak
wrócę za pół godziny i będzie tu nadal taki burdel,
to możesz się tu więcej nie pokazywać...
Przez cały kolejny
tydzień, Dolce zajmowała się głównie pracą. Do domu
wracała nieco później niż zwykle, parę razy mijając na
korytarzu Aidę lub Davida, a raz nawet obydwoje wraz z jego dwiema
małymi córkami.
Za półgodziny była
umówiona na spotkanie z Cruz i Gracią w jednej z Hiszpańskich
knajpek. Schodząc zauważyła Villę wsiadającego do auta.
-Witam sąsiadkę –
uśmiechnął się do niej, co skwitowała jedynie lekkim uśmiechem.
Jej siostra, gdy dowiedziała się, że mężczyzna mieszka od
niedawna obok niej nie była w stanie przeżyć tego faktu w związku
z czym, pojawiała się u niej o wiele częściej niż dotychczas
próbując go spotkać. Bez skutecznie. Piłkarz był bardzo
zapracowany i zwykle rzadko bywał w domu – Może Cię podwieźć?
Zastanowiła się przez
chwilę.
-Jestem umówiona w
centrum – powiedziała, na co ukłonił się przed nią otwierając
jej drzwi od strony pasażera. Zajęła miejsce, oceniając samochód.
Na tylnym siedzeniu leżała jego sportowa torba, oraz przypięty był
mały fotelik dziecięcy. Podróż nie zajęła im dużo czasu,
więc była chwilę przed czasem. Żegnając się wcześniej z
sąsiadem, weszła do knajpki i zajęła stolik w bardziej ustronnym
miejscu.
David Villa zaczął
normalnie oddychać. Tak przynajmniej tłumaczył mu to ostatnio
Valdes, kiedy ten nie mógł zrozumieć dlaczego tak dobrze
szło mu podczas treningów. Zaczął na wszystko patrzeć
świeżym spojrzeniem. Wszyscy w klubie zgodnie potwierdzili, że
rozwód z Patricią dobrze wpłynął na jego stan.
-W końcu możesz z nami
wyjść do klubu. Wyrywać laski. Napić się czegoś –
przypominali mu za każdym razem, gdy rozmowa schodziła na temat
jego rozwodu.
Zajechał przed duży,
biały dom. Architekci doskonale się spisali, musiał to przyznać.
Zatrąbił kilkakrotnie klaksonem, dając do zrozumienia mieszkańcom,
że już przybył.
Chwilę później na
podjeździe ukazały się trzy głowy – Xaviego, Cesca i Gerarda.
-Ja zajmuje miejsce z
przodu! - Krzyknął najwyższy, obrońca, wywołując przy okazji
przepychankę.
-Czesiu siedzisz na
foteliku! - zawołał Gerard sadowiąc się na przodzie, co wywołało
nie kontrolowany śmiech kierowcy.
-Wsadź go do bagażnika –
poinstruował kumpla.
-Co u Ibbie? - zapytał
Gerard gdy ruszyli, na co Villa zerknął w jego stronę.
-A tobie co? - spytał nie
pewnie.
-No tylko się pytam? Jak
się ma? Te sprawy? Rozumiesz po Hiszpańsku?
-A skąd ja mam to
wiedzieć? - spytał co jeszcze bardziej wprawiło Pique w radosny
humor. Skąd miał niby wiedzieć cokolwiek o tej dziewczynie. Co też
strzeliło do głowy temu idiocie.
-Jest ładna i moglibyście
być razem – podsumował Obrońca na co kierowca przydusił pedał
gazu zwracając na siebie uwagę pasażerów.
-Nie szukam kobiety Gerard
– mruknął – Za dużo już mam na głowie...
-Jest całkiem spoko. To
prosta dziewczyna – wtrącił się Xavi za co został zgromiony
wzrokiem w lusterku wstecznym więc dalej siedział już cicho.
-Nie wiem co wam znowu
odbija, ale nie jestem zainteresowany moją sąsiadką. To jakaś
młoda dziewucha, która w dodatku pewnie nie wie nawet co to
spalony...
-My ją możemy nauczyć –
Gerard uśmiechnął się pod nosem, za co dostał po głowie.
-Idź zboczeńcu! -
warknął Villa.
Słowa kumpla jednak nie
dawały mu dalej spokoju. Czemu się uparli? W końcu dopiero wyrwał
się z jednego chorego związku i nie potrzebował wiązać się na
stałe ponownie. Ale musiał przyznać, że jego sąsiadka, Panna
Dolce była naprawdę słodka. Nie chciał strzelać, ale pewnie
miała dopiero dwadzieścia kilka lat i rozpoczynała swoje dorosłe
życie.
Szybko pozbył się
szalonych myśli, skupiając się ponownie na drodze. W lusterku
wstecznym znów dostrzegł uśmiechniętą twarz Xaviego.
Uśmiechnął się lekko ponownie pąsowiejąc. Idioci.
-Jaki on jest? - pisnęła
w końcu Gracia sprawiając, że jej siostra bliźniaczka podskoczyła
na krześle.
-Wytrzymała dokładnie
siedemnaście minut – Cruz spojrzała na zegarek – Widzisz, to
nie ja pierwsza spytałam.
Ibbie włożyła sobie do
ust łyżeczkę lodów.
-Nie mam pojęcia co
chcecie wiedzieć...
-No prooooszę – pisnęła
blondynka – tylko kilka zdań. Co lubi, co robi w wolnym czasie...
-Na litość boską, skąd
mam to wiedzieć! - Potrząsnęła jedynie głową – przecież go
nie znam. Widuję go czasem na parkingu...
-Nic a nic? - zapytała
ponownie jej siostra, próbując coś jeszcze z niej wyciągnąć.
-No dobra, dzisiaj mnie tu
przywiózł, ale to wszystko – podniosła ręce w górę,
przerywając następne pytania – dajcie spokój, on jest
stary, a w dodatku nawet nie jest w moim typie.
-W twoim typie nie jest
żaden facet Ibbie – parsknęła Cruz upijając łyk mrożonej
herbaty – wybacz, ale co raz poważniej zastanawiam się...
-Skończ Casilda, bo
robisz się nudna – westchnęła zrezygnowana – nic nie poradzę,
że całą dobrą materię z łona matki przejęła Gracia.
Siostra parsknęła
śmiechem.
-Ciebie kopnął zaszczyt,
masz wszystkie odpadki. Grube łydki, obwisły biust, mysie włosy i
za długi nos...
Ibbie kopnęła ją pod
stołem, na znak protestu.
-Faktycznie – westchnęła
Cruz – urodą to ty jej do pięt nie dorastasz Ibbie.
Na rozmowach spędziły
dwie godziny. Wracając odprowadziły się nawzajem, Najpierw Gracię,
potem ona i Cruz powędrowały do niej, aż w końcu blondynka
musiała pomaszerować do domu sama.
Tuż przed wejściem
dostrzegła Villę. Była pewna, że blondynka nie wróci teraz
do domu tak szybko. Uśmiechnął się do niej i przepuścił w
drzwiach. Droga na czwarte piętro była dość długa, więc
pokonali ją dosyć powoli i mozolnie. Na samej górze
skierowała się prosto do swoich drzwi. Obydwoje równocześnie
otwierali zamki i równocześnie nacisnęli na klamki.
-Dobranoc sąsiadko –
pożegnał się znikając za drzwiami, na co lekko się zdziwiła,
ale również zniknęła za drzwiami.
_____________________________________
Edit 26.08
Taki piękny szablon zrobił mi Raion ;)
Award of Insanity (klepnięta przez xcarrotsx):
_____________________________________
Edit 26.08
Taki piękny szablon zrobił mi Raion ;)
Award of Insanity (klepnięta przez xcarrotsx):
- Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu? Chyba nie mam takich priorytetów jeszcze. Trudno mi to określić. Ale chyba pogoda ducha, pozytywne myślenie i wiara w ogólnym tego słowa znaczeniu ;) Jeśli pielęgnuje się te cechy to dom, rodzina i inne wartości również się kreują.
- Jak postrzegasz świat? W bardzo kolorowych barwach. Staram się obecnie pracować na swoim pozytywnym spojrzeniem.
- Czy żałujesz niektórych decyzji? Kilka dni temu kupiłam książkę i teraz tego żałuję. Większych problemów nie mam. Jak coś nie idzie po mojej myśli to albo traktuję to jako wyzwanie albo poprostu godzę się z myślą, że tak ma być.
- Piosenka, która koi wszystkie twoje zmysły to...?
- Co jest najważniejsze w życiu? Już było ;)
- Jak długo zmagasz się z pisaniem opowiadań? Z pisaniem nie mam problemu. Z tym aby nie zanudzić i owszem.
- Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość? U boku Hiszpańskich byczków of kors ;)