poniedziałek, 23 września 2013

Cztery: To twoje życie

Obudził ją dzwonek do drzwi. Podniosła się jeszcze zaspana i skierowała się w stronę wejścia, po drodze narzucając na ramiona koc, ponieważ ubrana była w bardzo prowizoryczną piżamę składającą się z majtek i t-shirtu. W wejściu dostrzegła uśmiechnięte dwie twarze sąsiadów – Aidy i Davida. Uśmiechnęła się do nich zaspana i wpuściła ich do środka.
-David powiedział mi, że wczoraj straciłaś śniadanie, więc postanowiliśmy cię wyręczyć. I tak mamy jeszcze spore długi – pomachała do niej reklamówką z zakupami i powędrowała do kuchni. Dopiero teraz przypomniała sobie musli które rozsypało się po klatce schodowej.
-Musli już sprzątnąłem – powiedział David mijając ją i wchodząc do salonu.
Nie omieszkał zlustrować jej wzrokiem. Jej poranne zaspanie i nie przygotowanie do ich wizyty sprawiło, że uśmiech pojawił się na jego twarzy. Dziewczyna jeszcze nie zbyt dobrze wybudzona przez chwilę stała w salonie próbując ogarnąć myśli.
David Villa musiał przyznać, że Ibbie Dolce była ładną i naprawdę sympatyczną dziewczyną. Stała przed nimi ubrana w jakiś duży męski podkoszulek, odsłaniając swoje długie, szczupłe i opalone nogi. Ale do cholery, miała zaledwie dwadzieścia lat! Nie chciał nadużywać jej zaufania...Wyłapała jego wzrok i odwróciła się.
-Zaraz wracam – powiedziała w końcu zbierając swoje rzeczy z podłogi i kanapy i zniknęła w łazience.
Wizyta gości nieco ją zdziwiła. Szybko zadbała o świeży oddech i prowizorycznego koka. Na twarz dodała nieco podkładu i pudru, a rzęsy potraktowała czarnym tuszem. Ponownie przejrzała się w lustrze oceniając swój wygląd.
-A więc może w końcu powiesz nam co się wydarzyło wczoraj? – spytała Aida nakładając sobie porcje płatków, gdy brunetka wyszła z łazienki już gotowa i usiadła przy stole. David kopnął siostrę w łydkę co ta skwitowała jedynie jękiem.
-Gregor to mój znajomy jeszcze z liceum – powiedziała bawiąc się płatkami.
-Kochałaś go? - Sanchez spytała bez zastanowienia, za co dostała burę od brata – No co David! To że twoje życie uczuciowe mieści się w łyżeczce do cukru, nie znaczy, że każdy jest tak upośledzony jak ty!
Dolce parsknęła śmiechem na słowa koleżanki, na co mężczyzna jedynie wzniósł oczy ku niebu.
-To trochę nie tak – odezwała się w końcu Ibbie – to chłopak który ma problemy sam ze sobą.
Nie chciała opowiadać tej historii, ponieważ dla niej była dość bolesna.
-Nie wiem skąd się tu nagle wziął. Ostatnio widziałam go rok temu. Przez chwilę. Wcześniej kilka lat temu. Ale cała sprawa miała miejsce dawno...

David Villa miał zamiar zabić Gerarda Pique w ciągu najbliższych minut. Zaraz potem, w kolejce był Fabs i Xavi którzy na tylnych siedzeniach auta wtórowali temu dwumetrowemu idiocie, który właśnie śpiewał piosenki.
-Ibbieeeeee! Lettaaaaa! Ibbie! - zawył w melodię z Tytanica. Brunet odruchowo wyłączył radio, a w samochodzie zapadła cisza.
-Coś nie tak? - zapytał Pique.
-Ależ oczywiście, że nie – parsknął David gdy zaparkowali w końcu pod domem obrońcy – Tylko może jeśli tak bardzo potrzebujesz, to przekaż jej sam tą radosną nowinę.
Weszli do ogromnego domu w którym przywitała ich w progu Shakira, dziewczyna piłkarza. Raczej słabo ją znali, bo również była osobą publiczną i głównie jeździła po świecie. Gerard widywał się z nią od święta, nie mówiąc już o nich. Poza tym wydawała się jednak miła i sympatyczna.
-Zrobiłam obiad – zaświergotała i pociągnęła ich w stronę jadalni.
-Widzisz David? Kobieta to skarb – obrońca przytulił się do kobiety od tyłu i pocałował ją w szyję. Jego słowa wydawały się kpiną. Przecież dopiero co uciekł ze związku i słowa które powiedział Pique równocześnie mogły by znaleźć się na ostatnim miejscu jego listy.
Kolumbijka postawiła przed nimi pieczeń. Wyglądała na uradowaną mogąc uprzyjemnić popołudnie swojemu chłopakowi. Trudno przecież było oczekiwać, że światowej sławy piosenkarka będzie codziennie czekać na obrońce z ciepłym obiadem w domu.
-Co u was? - spytała zaraz po posiłku.
-David ma dziewczynę! - zawołał Gerard, a David poczuł jak powietrze z niego uchodzi.
-Już? - palnęła blondynka. Spojrzał na nią zdziwiony – O matko, chciałam powiedzieć: Nareszcie?
-Nie komplikuj – zaśmiał się w jej stronę, widząc że totalnie się pogubiła. Zwrócił się do kumpli – Ne jesteśmy parą, to po pierwsze. Po drugie, to tylko sąsiadka. Po trzecie, nie planuję się z nikim teraz wiązać.
-Nie musisz. Podobno serce nie sługa – Xavi nałożył sobie dokładkę, ale David go spiorunował wzrokiem.
-Zejdźcie ze mnie okej? - jęknął zajmując się swoim groszkiem.
Chwilę później poczuł, że jego telefon wibruje. Na wyświetlaczu pojawiło się imię jego siostry.
-O której będziesz w domu? - spytała gdy tylko odebrał słuchawkę.
-A co? - wstał od stołu.
-Mam obiad – zawołała radośnie – A wieczorem pojedziesz po dziewczynki.
-Nie jestem głodny -jęknął.
-Mówiłeś coś? Nie dosłyszałam- spytała Aida, a on doskonale wiedział, że się z nim droczyła. Nie było mowy o dyskusji.
-Będę niedługo – dodał.
-Gdzie ty właściwie jesteś?
-U Gerarda. Ale zaraz wracam.
Tak jak powiedział, tak też uczynił. Wdawać się w dyskusję z jakąkolwiek kobietą z domu Villa, nie było po co. Cechował je stanowczy charakter, któremu mężczyźni, mimo że głowy rodziny nie umieli się oprzeć.


Szli ramię w ramie przez ulice Barcelony. Pogoda nie była najlepsza, ale fakt, że spotkali się parę minut temu, nie przeszkadzał im, by drogę do domu pokonać już wspólnie. Głównie mówił on, Ibbie pozostawała milcząca, ponieważ nie należała do osób które lubią się wychylać. W szczególności jeśli chodziło o kogoś takiego jak David. Ceniła to jak fajnym człowiekiem był i naprawdę go polubiła istniała jednak jakaś bariera, która nie pozwalała by łączyło ich coś więcej niż to, że są sąsiadami.
-Nic nie mówisz – powiedział przyglądając się jej. Ubrana była w krótką spódniczkę i płaszczyk, co ukazywało jej długie zgrabne nogi. Była cholernie ładna i nie mógł zaprzeczyć. A w dodatku bardzo naturalna. Szła przed siebie w ręku ściskając kubek z parującą kawą.
-Ciągle gadasz – upiła łyk i spojrzała na niego do góry – Zakładam, że każdy z was tak ma...
-Co to znaczy każdy?
-Mówię o piłkarzach, o ludziach sławy, pieniędzy...
-przestań – przerwał jej zdziwiony. A więc przeszkadzało jej to, że był rozpoznawalny na ulicach. Że ludzie widząc go szeptali między sobą. Że jeździł dużym sportowym autem – Przeszkadza ci to?
-To twoje życie – wzruszyła ramionami. Zatrzymał się, a ona zrobiła to samo.
-To wcale nie jest tak, że jeśli mam kasę to nie należę już do rasy ludzkiej. Nie jestem jakimś nad gatunkiem...
-Owszem... -uśmiechnęła się, a on objął ją ramieniem – Mam nadzieję jednak, że pohamujesz przy mnie swoje piłkarskie zapędy...
-Na przykład takie? - uśmiechnął się i pocałował ją w czubek nosa. Na co otworzyła usta, a on roześmiał się głośno. Ten mały gest nieco zbił ją z pantałyku. Bo niby jak ma odebrać to zachowanie. Udała, że to nic nie znaczący gest.
-Nie rób tak więcej – szturchnęła go w ramię i spuściła wzrok. Nie należała do osób o bardzo otwartej naturze. Nie lubiła dzielić się swoim życiem z innymi i była swojego rodzaju indywidualistką.
-Bo jeszcze się we mnie zakochasz? – mrugnął do niej i wsadził ręce w kieszenie spodni. Nie wiedział co go podkusiło. To był ułamek sekundy, chwila emocji, a przecież nie wynikło z tego nic złego. 


____________________________________________________
Nie podoba mi się ten Rozdział. Pisany był zresztą dosyć dawno. Troszkę dopisałam tu i ówdzie, ale jest za krótko i nie mogę już nic więcej dopisać. Mogę za to obiecać, że dodam nowość szybciej ;)

A tak nawiasem mówiąc:
Ekhem...Widziałyście to? 
idę się pociąć.
 

5 komentarzy:

  1. Oj tam rozdział jest świetny :D Villi, Ibbie się podoba i vice versa albo wizawi :D Koledzy Davida są niereformowalni zwłaszcza Pique. A co do zdjęcie pod rozdziałem.
    Nie trawię Carbonero i naprawdę jedynym powodem, dla którego Iker powinien zostać z tą jątrzącą po szatniach dziennikarzyną, jest to że będą mieć dziecko. Nie widzę innej możliwości.
    Ten babsztyl stacza karierę Ikera w dół i wszystko co zapisał złotem, teraz smaruje błotem. Ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. Sytuacja na linii Villa - Ibbie dość ciekawa a końcówka no nawet w jakimś stopniu słodka xD
    No króciutki napisałaś moja Drogą ale liczę że spełnisz swoja obietnicę ;D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Moją idolką w tym opowiadaniu i tak jest nadal Aida i chyba nic tego nie zmieni xd A zaraz po niej jest Geri :D
    Faktycznie krótki, ale ciekawy!
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog i świetny odcinek ;) . Szczerze to twoje opowiadanie jest pierwszym opowiadaniem, w którym występuje David Villa, które mnie zainteresowało ;) . Czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam do siebie : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/2013/09/rozdzia-7.html ;) .

    PS. A co do zdjęcia to bardzo lubię Sarę wydaje się jak dla mnie sympatyczna, mam nadzieję, że im się z Ikerem ułoży, ale to moje zdanie ;) .

    POZDRAWIAM ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. David nie musi się przejmować różnicą wieku pomiędzy nim,a Ibbie. W końcu są dorośli ;) Niech sytuacja pomiędzy nimi rozwija się xD

    OdpowiedzUsuń

Layout by Raion