Dokładnie tydzień zdołała trzymać
się z daleka od piłkarza. Nie wiedziała jak reagować na jego
słowa. Po kilku dniach rozmyślania nad tym stwierdziła, że
powiedział to pewnie pod wpływem chwili i upojenia. W dodatku
wszystko się skumulowało. Ona była zmęczona, oni się bawili,
potem jeszcze wpadła wściekła Aida, a chwilę później
Gregor. Kilka niepotrzebnych sytuacji nawarstwiło się sprawiając,
że się pogubiła.
Poranek był już znacznie mroźniejszy,
więc gdy tylko wychyliła nos z klatki piersiowej okryła się
szczelniej płaszczem. Echo jej eleganckich szpilek odbijało się
echem po chodniku.
-IbbieLetta Dolce! - usłyszała męski
głos, a za swoimi plecami dostrzegła Davida. Wyglądał na
zdeterminowanego, co tylko przyprawiło ją o ból głowy.
Wiedziała już jak ma się odnieść do danej sytuacji, ale wytrwale
odsuwała ten moment w czasie.
Zatrzymała się wsadzając ręce do
kieszeni.
-Unikasz mnie! - zawołał jak gdyby
nic, a ona wzruszyła ramionami.
-Jesteśmy tylko sąsiadami –
powiedziała nieco zbyt zlewczym tonem. To była jej strategia.
Zrobić z tego wydarzenia nic nie znaczące zdarzenie – Mogę ci w
czymś pomóc?
Spojrzał na nią nieco zdziwiony,
równocześnie lustrując ją wzrokiem. Faktycznie, była
ubrana nazbyt elegancko, ale czekała ją wizyta na policji. Miała
zamiar zaradzić coś, na to by już więcej nie bać się tego
szaleńca. Chciała czuć się pewnie, dlatego chciała aby
skierowano go na jakieś leczenie, bądź odwyk alkoholowy.
-Co do ostatniego... - zaczął jakby
trochę się pogubił – To co powiedziałem wtedy na klatce
schodowej...
Posłała mu pytające spojrzenie.
-Nie wiem o czym mówisz –
rzuciła beznamiętnie – Musiałam być zbyt zestresowana całą
sytuacją na dole.
Zmarszczył brwi patrząc na nią
zdecydowanie. Nie wytrzymała jego spojrzenia. Zdradziła się gdy
spojrzała na swoje buty.
-Wiesz o czym mówię –
spojrzała na swoje buty. Nie lubiła gdy ktoś miał nad nią
przewagę. Czuła wtedy taką dziwną bezbronność.
-Słuchaj David – westchnęła w
końcu – Rozumiem, że alkohol, emocje i całe to zamieszanie
wzięło górę. Nie mam ci tego za złe. Zresztą...
Oczywiście, że coś ci się wtedy pomieszało. A ja teraz jadę na
zeznanie.
-Chcesz go oskarżyć?
-Chce czuć się bezpieczna. A póki
co jestem sama i to jeszcze zastraszona. Chce aby zapewniono mu
jakieś leczenie lub odwyk.
Pokiwał głową na znak że rozumie.
-Mogę cię podwieźć? Dziś mam
wolne...
-Nie trzeba sąsiedzie – przez cały
ten czas nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, bojąc się uzyskać z
nich prawdziwe oblicze piłkarza. Dokładnie kilka chwil później
zajechała taksówka – Mam limuzynę.
Kiwnęła mu i otworzyła tylne drzwi.
-Ej Ibby! - Usłyszała jeszcze zanim
zatrzasnęła drzwi od samochodu. Spojrzała na niego wyczekująco.
Uśmiechnął się pod nosem i pomachał do niej co odwzajemniła.
Chwilę później podszedł i nachylił się nisko tak, że
stykali się nosami.
-Wydaje mi się, że nic mi się nie
pomieszało – powiedział nieco ciszej sprawiając, że oddech jej
się zatrzymał.
Z westchnieniem oparła się o oparcie
w żółtej taksówce. We wstecznym lusterku dostrzegła
delikatny uśmiech sędziwego staruszka. Poczuła jak coś rośnie
jej w brzuchu sprawiając, że miała ochotę podskoczyć z wrażenia.
Wykręciła numer do Graci, która
zawsze była dla niej ostoją.
-Rozumiesz, że kiedy powiedziałam,
aby się nie martwił i że nie mam mu tego za złe, powiedział mi,
że wcale się nie pomylił! - zawołała gdy siostra słuchała z
uwagą historyjki.
-Wydaje mi się Ibby, że jako jedyna
patrzysz na wyznanie Villi na coś złego. Dlaczego tylko ty sądzisz,
że nie chciał tego powiedzieć. To że to usłyszałaś w ten
sposób to druga sprawa...
-Niby na jakiej podstawie miałby się
we mnie zakochać? – spytała, a siostra się roześmiała.
-Nie trzeba się pytać o powód.
Miłość nie wybiera... I może ty sama jeszcze nie odwzajemniasz
tego uczucia, ale on wie, że potrzebujesz czasu.
Przygryzła nieco wargę.
Kierowca dowiózł ją pod gmach
komendy gdzie była umówiona na wizytę. Zapłaciła mu
pieniądze i wysiadła.
-Dobra Gracia. Zdaj relację Cruz, a ja
lecę na spotkanie – wycałowała do niej przez słuchawkę co
zawsze robiła z bliźniaczką i rozłączyła się.
Młody komisarz z uwagą słuchał jak
opowiada na temat Gregora.
-Czego pani po nas oczekuje? - spytał
w końcu. Zdziwiła się lekko.
-Oczekuje, że już mnie nie będzie
nachodził! Że nie uderzy już nikogo z moich przyjaciół ani
mnie samej i że będę mogła czuć się bezpieczna we własnym
domu! To psychopata!
Nabuzowana wyszła z budynku. Już na
schodach dopadła ją ogromna ulewa. Przysiadła na schodkach
czekając aż przejdzie deszcz. Głupi młody policjant delikatnie
mówiąc zlał jej sprawę. Jednak zgłoszenie złożyła i
miała cichą nadzieję, że ktoś inteligentny zajmie się jej
sprawą.
Deszcz nie przestawał padać i
siedzenie dziesięć minut na dworze w płaszczu znudziło jej się
szybciej niż myślała, dlatego nie zawahała się skorzystać z
telefonu.
-Aida? Cześć, mam prośbę –
zawołała gdy siedziała znowu w poczekalni na posterunku – Nie
chcę zawracać Ci głowy, ale ogromnie leje, a ja stoję jak młotek
na posterunku. Pomyślałam, że może...
-David macha mi, że zaraz podjedzie –
zaśmiała się do słuchawki – Nadal mam u ciebie dług
wdzięczności sąsiadko więc nic się nie martw.
-Wychodzę – usłyszała głos
piłkarza.
-Dzięki Aida – westchnęła i
zakończyła rozmowę.
Oczywiście, że miał w tym swój
cel, aby wyprzedzić siostrę i samemu jechać po brunetkę. Była
młoda, uparta i równocześnie bardzo niepewna dlatego na to
zwalał winę na jej podejście do całej sytuacji. Długo się
zastanawiał nad tym co powiedział wtedy na klatce schodowej.
Zresztą, całej wymianie zdań przysłuchiwała się nie tylko Aida
i Ibbie. Wokół stało kilku jego kumpli. Zajechał pod główne
wejście policji dostrzegając sylwetkę panny Dolce stojącą gdzieś
przy dużych obrotowych drzwiach. Zatrąbił, a ona pospiesznie
wpadła do auta.
-Dzięki ci! - zawołała z ulgą kiedy
ruszył.
-Zawsze do usług – zaśmiał się,
co ewidentnie ją zawstydziło – Odwdzięczysz mi się przy
okazji...
-Oh, wypraszam sobie! Aida powiedziała,
że spłaca w ten sposób swój dług...
-Aida, ale nie ja – mrugnął do
niej. Widział, że każdy jego ruch równał się jej
zawstydzeniu – Krępuję cię?
Spojrzała na niego zdziwiona.
-Nie! Nie! Posłuchaj, to po prostu dla
mnie trudny czas.
-Udało ci się wszystko załatwić? -
chciał zmienić czas aby nie dać jej możliwości wymigania się.
-Nie tyle ile bym chciała –
wzruszyła ramionami – trafił mi się jakiś dupek. Nie wiem czy
coś to zdziała, ale zrobiłam tyle ile dałam rady.
Zajechali pod blok i w strugach deszczu
wbiegli od razu na klatkę schodową.
-No cóż – uśmiechnęła się
lekko – Dziękuję za uratowanie mnie z potopu.
Otworzyła drzwi od mieszkania i
odwróciła się stając twarzą w twarz z piłkarzem. Był
nieco wyższy od niej ale to nie powodowało u niej obaw. Miała
nadzieję pozostać niewzruszoną na jego zachowanie. Ewidentnie
starał się ją podpuścić. Uśmiechał się, puszczał oczko i
takie tam. Podszedł do niej bliżej i pochylił się by dotknąć
jej ust. Delikatnie musnął jej wargi. Poczuła jak ciepło rozlewa
się po jej ciele, ale nie dała mu dokończyć odpychając go lekko.
-Dlaczego myślisz, że chcę w to
wchodzić? – spytała nieco urażona, ale dostrzegła w jego wzroku
pewną iskierkę rozbawienia.
Pochylił się ponownie tym razem tuż
obok jej ucha. Poczuła na szyi jego ciepły oddech.
-Nie mam pojęcia. Ale równie
dobrze, ani razu nie powiedziałaś jeszcze, że nie chcesz.
_______________________________
Dziś bardzo króciutko ;) Bardzo chcę podziękować Coppernicanie która wyjątkowo jest ze mną przy każdym rozdziale ;) Dzięki i obiecuję, że powoli kończę. Naprawdę.
Ibbie mogłaby się w końcu złamać xd Villa tu jest zaidealny, a ona nadal się mu opiera! TOŻ TO GRZECH CIĘŻKI :D
OdpowiedzUsuńNo i faktycznie dobrzeby było gdyby na tej komendzie ktoś się zajął sprawą tamtego typka...
Mi jest bardzo, bardzo miło :))
Czekam na kolejny! :))
Policja to policja co do tego tematu...
OdpowiedzUsuńA co do naszych gołąbków, takiemu Davidkowi nie ma co się opierać ale ma szczęście że nie zaprzecza i chwała Panu za to :D
Czekam i zapraszam do siebie :*
nareszcie znalazłam chwilę, żeby usiąść i w spokoju, zajadając sie lodami przeczytać Twoje opowiadanie ;) no i jestem pod wrażeniem, naprawdę, bardzo mi się podoba ! a zważywszy na fakt, że sama miałam problem z zastraszaniem przez byłego, doskonale wiem, w jak trudnej sytuacji Ibby się znajduje, na dodatek całe zamieszanie, jakie David swoja osobą wprowadza w jej zycie, nie pomaga w ustabilizowaniu się. Mimo to, jednak, najwyraźniej ta skromna i cicha dziewczyna zawróciła piłkarzowi w głowie, mam nadzieję, że on liczy na coś więcej niż tylko zaciągnięcie dziewczyny do łóżka, to było by już o wiele za dużo, biorąc pod uwagę fakt ile przeszła ;)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam : why-do-you-build-me-up.blogspot.com
Fajne opowiadanie, które porusza wiele wątków. Szkoda mi Ibby, na pewno nie jest jej łatwo, choć wydaje mi się, że gdyby bardziej zaufa Davidowi jej życie wyglądałoby inaczej. David wydaje się być dobrym chłopakiem.
OdpowiedzUsuńDodałam Cię do obserwacji i na pewno będę śledzić dalsze losy Twoich bohaterów. A tymczasem zapraszam do siebie, niedawno zaczęłam opowiadanie o Casillasie :) Będę wdzięczna za szczerą opinię na temat moich wypocin:
http://ozilla-opowiadania.blogspot.com/
Pozdrawiam!
David coraz mniej kryje się z tym, że Ibbie mu się podoba. Mam nadzieję, że niedługo przestanie się mu opierać ;)
OdpowiedzUsuń