środa, 30 października 2013

Osiem: Nie wiem o czym mówisz

Dokładnie tydzień zdołała trzymać się z daleka od piłkarza. Nie wiedziała jak reagować na jego słowa. Po kilku dniach rozmyślania nad tym stwierdziła, że powiedział to pewnie pod wpływem chwili i upojenia. W dodatku wszystko się skumulowało. Ona była zmęczona, oni się bawili, potem jeszcze wpadła wściekła Aida, a chwilę później Gregor. Kilka niepotrzebnych sytuacji nawarstwiło się sprawiając, że się pogubiła.
Poranek był już znacznie mroźniejszy, więc gdy tylko wychyliła nos z klatki piersiowej okryła się szczelniej płaszczem. Echo jej eleganckich szpilek odbijało się echem po chodniku.
-IbbieLetta Dolce! - usłyszała męski głos, a za swoimi plecami dostrzegła Davida. Wyglądał na zdeterminowanego, co tylko przyprawiło ją o ból głowy. Wiedziała już jak ma się odnieść do danej sytuacji, ale wytrwale odsuwała ten moment w czasie.
Zatrzymała się wsadzając ręce do kieszeni.
-Unikasz mnie! - zawołał jak gdyby nic, a ona wzruszyła ramionami.
-Jesteśmy tylko sąsiadami – powiedziała nieco zbyt zlewczym tonem. To była jej strategia. Zrobić z tego wydarzenia nic nie znaczące zdarzenie – Mogę ci w czymś pomóc?
Spojrzał na nią nieco zdziwiony, równocześnie lustrując ją wzrokiem. Faktycznie, była ubrana nazbyt elegancko, ale czekała ją wizyta na policji. Miała zamiar zaradzić coś, na to by już więcej nie bać się tego szaleńca. Chciała czuć się pewnie, dlatego chciała aby skierowano go na jakieś leczenie, bądź odwyk alkoholowy.
-Co do ostatniego... - zaczął jakby trochę się pogubił – To co powiedziałem wtedy na klatce schodowej...
Posłała mu pytające spojrzenie.
-Nie wiem o czym mówisz – rzuciła beznamiętnie – Musiałam być zbyt zestresowana całą sytuacją na dole.
Zmarszczył brwi patrząc na nią zdecydowanie. Nie wytrzymała jego spojrzenia. Zdradziła się gdy spojrzała na swoje buty.
-Wiesz o czym mówię – spojrzała na swoje buty. Nie lubiła gdy ktoś miał nad nią przewagę. Czuła wtedy taką dziwną bezbronność.
-Słuchaj David – westchnęła w końcu – Rozumiem, że alkohol, emocje i całe to zamieszanie wzięło górę. Nie mam ci tego za złe. Zresztą... Oczywiście, że coś ci się wtedy pomieszało. A ja teraz jadę na zeznanie.
-Chcesz go oskarżyć?
-Chce czuć się bezpieczna. A póki co jestem sama i to jeszcze zastraszona. Chce aby zapewniono mu jakieś leczenie lub odwyk.
Pokiwał głową na znak że rozumie.
-Mogę cię podwieźć? Dziś mam wolne...
-Nie trzeba sąsiedzie – przez cały ten czas nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, bojąc się uzyskać z nich prawdziwe oblicze piłkarza. Dokładnie kilka chwil później zajechała taksówka – Mam limuzynę.
Kiwnęła mu i otworzyła tylne drzwi.
-Ej Ibby! - Usłyszała jeszcze zanim zatrzasnęła drzwi od samochodu. Spojrzała na niego wyczekująco. Uśmiechnął się pod nosem i pomachał do niej co odwzajemniła. Chwilę później podszedł i nachylił się nisko tak, że stykali się nosami.
-Wydaje mi się, że nic mi się nie pomieszało – powiedział nieco ciszej sprawiając, że oddech jej się zatrzymał.

Z westchnieniem oparła się o oparcie w żółtej taksówce. We wstecznym lusterku dostrzegła delikatny uśmiech sędziwego staruszka. Poczuła jak coś rośnie jej w brzuchu sprawiając, że miała ochotę podskoczyć z wrażenia.
Wykręciła numer do Graci, która zawsze była dla niej ostoją.
-Rozumiesz, że kiedy powiedziałam, aby się nie martwił i że nie mam mu tego za złe, powiedział mi, że wcale się nie pomylił! - zawołała gdy siostra słuchała z uwagą historyjki.
-Wydaje mi się Ibby, że jako jedyna patrzysz na wyznanie Villi na coś złego. Dlaczego tylko ty sądzisz, że nie chciał tego powiedzieć. To że to usłyszałaś w ten sposób to druga sprawa...
-Niby na jakiej podstawie miałby się we mnie zakochać? – spytała, a siostra się roześmiała.
-Nie trzeba się pytać o powód. Miłość nie wybiera... I może ty sama jeszcze nie odwzajemniasz tego uczucia, ale on wie, że potrzebujesz czasu.
Przygryzła nieco wargę.
Kierowca dowiózł ją pod gmach komendy gdzie była umówiona na wizytę. Zapłaciła mu pieniądze i wysiadła.
-Dobra Gracia. Zdaj relację Cruz, a ja lecę na spotkanie – wycałowała do niej przez słuchawkę co zawsze robiła z bliźniaczką i rozłączyła się.
Młody komisarz z uwagą słuchał jak opowiada na temat Gregora.
-Czego pani po nas oczekuje? - spytał w końcu. Zdziwiła się lekko.
-Oczekuje, że już mnie nie będzie nachodził! Że nie uderzy już nikogo z moich przyjaciół ani mnie samej i że będę mogła czuć się bezpieczna we własnym domu! To psychopata!
Nabuzowana wyszła z budynku. Już na schodach dopadła ją ogromna ulewa. Przysiadła na schodkach czekając aż przejdzie deszcz. Głupi młody policjant delikatnie mówiąc zlał jej sprawę. Jednak zgłoszenie złożyła i miała cichą nadzieję, że ktoś inteligentny zajmie się jej sprawą.
Deszcz nie przestawał padać i siedzenie dziesięć minut na dworze w płaszczu znudziło jej się szybciej niż myślała, dlatego nie zawahała się skorzystać z telefonu.
-Aida? Cześć, mam prośbę – zawołała gdy siedziała znowu w poczekalni na posterunku – Nie chcę zawracać Ci głowy, ale ogromnie leje, a ja stoję jak młotek na posterunku. Pomyślałam, że może...
-David macha mi, że zaraz podjedzie – zaśmiała się do słuchawki – Nadal mam u ciebie dług wdzięczności sąsiadko więc nic się nie martw.
-Wychodzę – usłyszała głos piłkarza.
-Dzięki Aida – westchnęła i zakończyła rozmowę.

Oczywiście, że miał w tym swój cel, aby wyprzedzić siostrę i samemu jechać po brunetkę. Była młoda, uparta i równocześnie bardzo niepewna dlatego na to zwalał winę na jej podejście do całej sytuacji. Długo się zastanawiał nad tym co powiedział wtedy na klatce schodowej. Zresztą, całej wymianie zdań przysłuchiwała się nie tylko Aida i Ibbie. Wokół stało kilku jego kumpli. Zajechał pod główne wejście policji dostrzegając sylwetkę panny Dolce stojącą gdzieś przy dużych obrotowych drzwiach. Zatrąbił, a ona pospiesznie wpadła do auta.
-Dzięki ci! - zawołała z ulgą kiedy ruszył.
-Zawsze do usług – zaśmiał się, co ewidentnie ją zawstydziło – Odwdzięczysz mi się przy okazji...
-Oh, wypraszam sobie! Aida powiedziała, że spłaca w ten sposób swój dług...
-Aida, ale nie ja – mrugnął do niej. Widział, że każdy jego ruch równał się jej zawstydzeniu – Krępuję cię?
Spojrzała na niego zdziwiona.
-Nie! Nie! Posłuchaj, to po prostu dla mnie trudny czas.
-Udało ci się wszystko załatwić? - chciał zmienić czas aby nie dać jej możliwości wymigania się.
-Nie tyle ile bym chciała – wzruszyła ramionami – trafił mi się jakiś dupek. Nie wiem czy coś to zdziała, ale zrobiłam tyle ile dałam rady.
Zajechali pod blok i w strugach deszczu wbiegli od razu na klatkę schodową.
-No cóż – uśmiechnęła się lekko – Dziękuję za uratowanie mnie z potopu.
Otworzyła drzwi od mieszkania i odwróciła się stając twarzą w twarz z piłkarzem. Był nieco wyższy od niej ale to nie powodowało u niej obaw. Miała nadzieję pozostać niewzruszoną na jego zachowanie. Ewidentnie starał się ją podpuścić. Uśmiechał się, puszczał oczko i takie tam. Podszedł do niej bliżej i pochylił się by dotknąć jej ust. Delikatnie musnął jej wargi. Poczuła jak ciepło rozlewa się po jej ciele, ale nie dała mu dokończyć odpychając go lekko.
-Dlaczego myślisz, że chcę w to wchodzić? – spytała nieco urażona, ale dostrzegła w jego wzroku pewną iskierkę rozbawienia.
Pochylił się ponownie tym razem tuż obok jej ucha. Poczuła na szyi jego ciepły oddech.

-Nie mam pojęcia. Ale równie dobrze, ani razu nie powiedziałaś jeszcze, że nie chcesz.

_______________________________
Dziś bardzo króciutko ;) Bardzo chcę podziękować Coppernicanie która wyjątkowo jest ze mną przy każdym rozdziale ;) Dzięki i obiecuję, że powoli kończę. Naprawdę.

5 komentarzy:

  1. Ibbie mogłaby się w końcu złamać xd Villa tu jest zaidealny, a ona nadal się mu opiera! TOŻ TO GRZECH CIĘŻKI :D
    No i faktycznie dobrzeby było gdyby na tej komendzie ktoś się zajął sprawą tamtego typka...
    Mi jest bardzo, bardzo miło :))
    Czekam na kolejny! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Policja to policja co do tego tematu...
    A co do naszych gołąbków, takiemu Davidkowi nie ma co się opierać ale ma szczęście że nie zaprzecza i chwała Panu za to :D
    Czekam i zapraszam do siebie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. nareszcie znalazłam chwilę, żeby usiąść i w spokoju, zajadając sie lodami przeczytać Twoje opowiadanie ;) no i jestem pod wrażeniem, naprawdę, bardzo mi się podoba ! a zważywszy na fakt, że sama miałam problem z zastraszaniem przez byłego, doskonale wiem, w jak trudnej sytuacji Ibby się znajduje, na dodatek całe zamieszanie, jakie David swoja osobą wprowadza w jej zycie, nie pomaga w ustabilizowaniu się. Mimo to, jednak, najwyraźniej ta skromna i cicha dziewczyna zawróciła piłkarzowi w głowie, mam nadzieję, że on liczy na coś więcej niż tylko zaciągnięcie dziewczyny do łóżka, to było by już o wiele za dużo, biorąc pod uwagę fakt ile przeszła ;)

    serdecznie pozdrawiam : why-do-you-build-me-up.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne opowiadanie, które porusza wiele wątków. Szkoda mi Ibby, na pewno nie jest jej łatwo, choć wydaje mi się, że gdyby bardziej zaufa Davidowi jej życie wyglądałoby inaczej. David wydaje się być dobrym chłopakiem.
    Dodałam Cię do obserwacji i na pewno będę śledzić dalsze losy Twoich bohaterów. A tymczasem zapraszam do siebie, niedawno zaczęłam opowiadanie o Casillasie :) Będę wdzięczna za szczerą opinię na temat moich wypocin:
    http://ozilla-opowiadania.blogspot.com/

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. David coraz mniej kryje się z tym, że Ibbie mu się podoba. Mam nadzieję, że niedługo przestanie się mu opierać ;)

    OdpowiedzUsuń

Layout by Raion