wtorek, 15 października 2013

Sześć: Obiecuję, że ona bardziej na tym ucierpi

Zegarek wskazywał godzinę dwudziestą drugą kiedy podniosła się z kanapy i odstawiając na stolik lampkę swojego wina wzięła z komody pęk kluczy.
-Dawałaś mu już dziś jeść – zawołała Gracia, która nadal oglądała film. Śpiąca obok Cruz już dawno odpadła wypijając dwa razy więcej wina niż one.
-Tak, ale wczoraj wyrzuciłam jedzenie do kosza, a od trzech dni nie widziałam. Martwię się, a nie chciałabym aby Aida miała do mnie potem żal, że coś poszło nie tak. Pójdę zerknąć czy wrócił do domu.
Gracia skinęła jedynie głową i wróciła do oglądania komedii romantycznej. Sama zaś skierowała się w stronę klatki schodowej.
Jednym zwinnym ruchem otworzyła drzwi. Dokładnie w tym samym momencie podskoczyła jak oparzona zdając sobie sprawę, że ktoś stoi przed nią. Jak oparzona odskoczyła czując jak adrenalina skacze jej w żyłach.
-Ibbie! - usłyszała głos piłkarza który równie mocno jak ona przerażony trzymał się za klatkę piersiową – Co ty tu robisz!
Starała się uspokoić oddech.
-Nigdy. Więcej. Tak. Nie. Rób! - jęknęła opierając się o framugę drzwi – To ja powinnam się o to zapytać.
-Jest późno, a byłem w okolicy to stwierdziłem, że nie będę jechał do swojego mieszkania, dziś miałem tu nocować – Wyprostował się i dopiero teraz zorientował się, że nadal stoją w wejściu. Wpuścił ją grzecznie do środka.
Ibbie czuła, że kolana ma jak z waty. Dopiero teraz dostrzegła, że mężczyzna stoi tylko w ręczniku oparty o blat kuchenny co doprowadziło ją do rumieńców na policzkach.
-Ale się zdziwiłem, że ktoś otwiera drzwi – zaśmiał się na myśl o sytuacji po czym spojrzał na nią – O. Wybacz, poczekasz sekundę?
Kiwnęła głową nieco spłoszona, po czym udał się do łazienki by po chwili pojawić się z powrotem, ale zamiast ręcznika miał już na sobie parę dżinsów.
-Przyszłam nakarmić kota. Właściwie nie widziałam go już od trzech dni. Za tydzień Aida wraca a chciałabym mieć pewność, że nic mu nie jest.
-Oczywiście, że nie – zaśmiał się Villa. Spojrzała na niego zdziwiona – Siedzi tam gdzie zawsze.
Podążyła wzrokiem zaraz za piłkarzem spoglądając na niego nieco zdziwiona. Dostrzegła Gasa siedzącego na szafie i przyglądającemu się im ze znudzeniem.
-to jego ulubione miejsce. To głupie zwierze, ale całkiem przebiegłe.
Spojrzał na nią z uśmiechem.
-No nic – westchnęła – Nie potrzebnie się martwiłam. W takim razie lecę.
-Poczekaj. Przepraszam, że cię przestraszyłem – zatrzymał ją dotykając jej ramienia – Wiem, że miałaś się opiekować Gasem. Aida mi wspomniała. Powinienem cię uprzedzić, że wpadnę, ale tak naprawdę...
Jej brwi uniosły się lekko ku górze. Może to wina ilości wina, że zrobiła się nieco bardziej otwarta, ale wpatrując się w piłkarza z uwagą śledziła każde jego słowo.
-Z drugiej strony, miałem też nadzieję, że będę cię może mógł zobaczyć w ciągu dnia czy coś... - Podrapał się lekko w głowę stojąc naprzeciwko niej.
Nigdy w życiu nie należała do najodważniejszych dziewczyn na świecie, ale w tym momencie coś ją podkusiło. Była wariatką, bo wspięła się na palcach i dosięgając jego ramienia pocałowało go delikatnie w kącik ust.
Stając ponownie wyprostowana przygryzła lekko wargę i cofnęła w stronę drzwi.
-Dobranoc – mruknęła nieco niewyraźnie i zniknęła na korytarzu.

Poczuła, że się czerwieni gdy następnego dnia rano wychodząc rano do pracy dostrzegła Davida Villę zamykającego drzwi na wprost. Uśmiechał się do niej lekko, a ona doskonale wiedziała co miał na myśli. Wspomnienie wczorajszego wieczoru nie wywarło na niej większego wpływu, ale świadomość, że posunęła się do tak niewinnie brzydkiego gestu do obcego faceta sprawiało, że miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie należała do jakiś cnotek, ale lubiła prywatność, a wiedziała, że osoba piłkarza takim kimś nie jest. Wolała trzymać się z dala od jakiś skandalów czy plotek.
-Czy dzisiaj zostanę powitany równie miło co wczoraj pożegnany? – usłyszała ponad ramieniem gdy wyszli z bloku, a ona skierowała się na postój taksówek – Mogę cię podwieźć.
Pokiwała przecząco głową.
-Dam sobie radę, ale dziękuję za propozycję – postanowiła, że nie dojdzie między nią a piłkarzem do tak dwuznacznej sytuacji.
-Widzimy się wieczorem, wpadnij do mieszkania, będzie kilka osób i w ogóle... - zawołał kiedy otworzyła drzwi by usiąść w samochodzie.
-Oh, myślę, że Aida będzie zadowolona – zaśmiała się, a ten tylko mrugnął do niej okiem.
Pożegnawszy się wskazała adres kierowcy i odjechała.
W pracy miała urwanie głowy. Niespodziewanie jej pracodawczyni wymyśliła sobie dodatkowy projekt w związku z tym musiała zostać po godzinach.
-Przecież za to ci płacą – zaśmiała się Liv, jedna z jej koleżanek z pracy.
Pokiwała głową rozumiejąc, ale z drugiej strony... Zegarek wskazywał już prawie siódmą. Pięć godzin więcej sprawiało, że czuła się wykończona. Kiedy tylko udało jej się dostać zgodę na wyjście, kliknęła chipem w tablice wyjść i zniknęła w swojej szatni. Była wykończona całym dniem pracy z klientami i ciągłym staniem na nogach. W ciągu dnia David napisał jej aby pojawiła się o ósmej, ale już teraz wiedziała, że jak wróci do domu to ostatnią rzeczą na którą będzie miała ochotę to impreza u sąsiada. Zegarek wskazywał już prawie godzinę zero imprezy, a ona dopiero wychodziła z pracy.
Jej telefon zamruczał gdzieś na dnie torebki. Wyciągając go dostrzegła zastrzeżony numer, z którego dotychczas kilka razy dzwonił piłkarz.
-Słucham?
-Ibbie! No gdzie ty jesteś? - usłyszała radosny głos piłkarza w tłumie głosów, rozmów i śmiechów.
Westchnęła przeciągle.
-Wybacz, ale nie dam rady dziś wpaść. Dopiero wyszłam z pracy – powiedziała cicho, choć myśl o tym, że ekipa się tam bawi strasznie ją zirytowała. Miło, że piłkarz dzwoni, ale ona w przeciwieństwie do niego musi pracować.
-Daj spokój mała, przyjeżdżaj szybko...
-David, nie mam samochodu. Jadąc przez całe miasto będę co najwyżej za godzinę...
-Przyjadę po ciebie – usłyszała jeszcze, a chwilę później jej telefon się rozłączył. Stała przez chwilę zdezorientowana. Oczywiście, że nie przyjedzie, będzie tu miała siedzieć i czekać? Zresztą on, nawet nie wiedział gdzie pracuje.
Wsiadła do nadjeżdżającego autobusu nie czekając na nic.

-Jadę po moją sąsiadkę – zawołał do Gerarda rzucając do niego telefonem i łapiąc za klucze leżące na komodzie.
-Ah do pięknej Ibby – zawołał lekko już wstawiony Cesc – A gdzież no się ona podziała?
Przystanął lekko zbity z tropu, po czym spojrzał na przyjaciół.
-Właściwie? Nie mam pojęcia – podrapał się po brodzie – Znaczy jest w pracy, ale zupełnie nie mam pojęcia gdzie pracuje.
Panowie zmarszczyli brwi nie do końca dumni z przyjaciela.
-Brawo mistrzu – mruknęli rzucając mu znowu telefon – Dzwoń.
Wykręcił jej numer, ale na nic się to zdało, bo nie odbierała.
Minęło półtorej godziny gdy wychylając się na klatkę dostrzegł smukłą sylwetkę dziewczyny wbiegającej po schodach.
-Ibbie! Już jesteś!- zawołał nieco już wstawiony czekając, aż dziewczyna wejdzie na górę.
-Nie Ibby, tylko Aida idioto! - usłyszał ciche warknięcie, które spowodowało, że zamarł. Następnie brunetka, która chwilę później stanęła z nim twarzą w twarz minęła go w drzwiach i weszła do salonu pełnego gości – Ogłupiałeś?
Odwrócił się by za nią wejść, ale w tym samym momencie obok niego pojawiła się ich sąsiadka.
-Cześć – mruknęła nie wyraźnie, przyciągnięta harmiderem który wydobywał się z mieszkania – Aida? Co ty tutaj robisz?
Brunetka spojrzała na nią lekko podirytowana.
-Mój szurnięty brat się tutaj wprowadził czy co? - jęknęła, ale panna Dolce jej nic nie odpowiedziała. I panna Villa i Dolce wysunęły się na korytarz.
-To głupia sytuacja – mruknęła ta druga. Nadal stała ubrana w płaszcz i z torbą przewieszoną przez ramię, gdyż chwilę po dziewczynie wdrapała się na piętro.
-Nie jestem zła na ciebie, ale wkurzona na mojego brata.
-Ja myślę, że nie na mnie – odpowiedziała lekko się uśmiechając – Nie rób sobie wizerunku jędzowatej sąsiadki.
Brunetka spojrzała na nią lekko zdziwiona.
-Wiem, że to dziwne, ale choć do mnie, a oni niech się bawią.
Otworzyła drzwi naprzeciwko.
-To już drugi raz kiedy on robi imprezę, ja nic nie wiem, a potem siedzę u ciebie – warknęła nieźle poirytowana.
-Mnie też zaprosił – powiedziała nieco ciszej Ibbie, ale szybko się zreflektowała – Ale dopiero wróciłam z pracy i wierz mi nie w głowie była mi impreza.

Dając wolną rękę Aidzie w sprawie kolacji i rozgoszczenia się sama skierowała się do swojej łazienki aby szybko się wykąpać, a następnie wskoczyć w wygodniejsze ciuchy od oficjalnego kompletu.
Pojawiła się ponownie w salonie ubrana w leginsy i białą bokserkę pozwalając aby wilgotne włosy wyschły same.
-Widać, że jesteś zmęczona – powiedziała Aida robiąc jej miejsce na kanapie.
-Co mam zrobić. Muszę pracować – wzruszyła ramionami – Czemu ty tak wcześnie wróciłaś?
-Jakoś tak wyszło. Nigdy nie byłam fanką rodzinnych zjazdów więc posiedziałam tyle ile trzeba i się zmyłam – brunetka uśmiechnęła się lekko i włączyła telewizor.
-Czemu Davida nie było?
-Praca, dzieciaki, jak będzie miał przerwę to wpadniemy jeszcze raz.
Rozległo się delikatne pukanie do drzwi. Spojrzały po sobie znudzonym wzrokiem.
-Najwyraźniej impreza ucieka spod kontroli – westchnęła Ibby i skierowała się do wejścia.
Uśmiechnęła się lekko na myśl o którymś z piłkarzy którzy pewnie w przypływie roztargnienia alkoholowego będą chcieli zawracać im przez resztę nocy dupę.
Otworzyła drzwi równocześnie wciągając nerwowo powietrze gdy tuż przed nią znikąd wyrosła rosła sylwetka jej byłego chłopaka. Równie szybko co otworzyła, gwałtownie chciała zatrzasnąć drzwi, ale ku jej zaskoczeniu mężczyzna wcisnął stopę pomiędzy wejście.
-Dobry wieczór Paniom – popchnął drzwi i wkroczył do mieszkania.
Stanęła jak sparaliżowana kiedy oparł się o oparcie kanapy, a Aida siadła wyprostowana jak struna.
-Co tutaj robisz? - jęknęła czując bezsilność. Nie był pijany, przynajmniej nie tak aby alkohol nad nim górował, ale widziała, że miał dokładnie taki sam zły humor jak kiedyś...
-Przyszedłem porozmawiać.
-Nie wiem o czym mówisz. Chyba już ci wszystko powiedziałam – warknęła.
-Nie pokrzykuj tu, bo na nikim to wrażenia nie robi – zaśmiał się lekko.
Przyjrzała mu się dokładnie. Nic się nie zmienił od przeszło roku. Kiedyś szalała za jego chuligańską mordką, pięknymi oczami i skórzaną kurtką, ale teraz sprawiał jej tylko ból.
-Wyjdź stąd! - zawołała Aida, a w jej oczach można byłoby dojrzeć przerażenie i zmartwienie. Gregor w jednej sekundzie odwinął się, a jego ręka wylądowała na policzku dziewczyny.
-NIE! – zawołała Ibby. Czuła się jak zamknięta w klatce. W mieszkaniu obok trwała w najlepsze impreza. Całe mnóstwo gości, a już nie wspominając o mężczyznach. Nie chciała jednak aby widzieli co się dzieje – Musimy pogadać na osobności.
Posłała Aidzie znaczące spojrzenie. Nie chciała aby brunetka reagowała.
-Pozwól mi to samej załatwić – spojrzała na przyjaciółkę.
Brunet uśmiechnął się lekko po czym podszedł do dziewczyny i chwycił ją za ramię szarpiąc w stronę wyjścia.
-Jeśli wyjdziemy stąd tak aby nikt nas nie zauważył nie obiję ci tej pięknej buźki – mruknął jej na ucho po czym zwrócił się do brunetki – A ty zostaniesz tutaj. Obiecuję, że ona bardziej na tym ucierpi.

__________________________________________________

Uwaga! Żyję! Naprawdę, co prawda nie było mnie w domu od połowy sierpnia, bo pracowałam, w końcu zawitałam u siebie na stałe i będę na bieżąco. Zapewniam was jednak, że wszystko czytałam na telefonie i mogę jedynie przeprosić że nie komentowałam, ale bywało to trudne, bo z zasięgiem raczej było na bakier. 
No ale cóż. Teraz już jestem i zabieram się za czytanie ;)

4 komentarze:

  1. Wow, wow! Zaskoczyło mnie to, że pojawił się jej były, niemiły i raczej niebezpieczny typek!
    Czego on chce?
    Czekam na więcej! :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy on nie umie się pogodzić z jej stratą? No serio, to denerwujące. Mam nadzieje że Villa i spółka jakoś to załatwią...
    Czekam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. omg! to musi się skończyć dobrze! Gregor jest jakiś nienormalny... Jak się David dowie to chyba nie będzie dobrze ;p . Czekam na następny i zapraszam do siebie http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/2013/10/rozdzia-9.html ;)
    POZDRAWIAM ;*

    OdpowiedzUsuń

Layout by Raion